Nie, nie będę sobie znowu robić przerwy od blogowania. Jeszcze
tu trochę pomarudzę, bo i wypoczęłam przez te parę długich miesięcy
nieobecności w sieci. :-)
Czy da się uciec z sieci? Tak, myślę, że się da, jeśli się
chce oczywiście i ma się taką potrzebę. Nawet konto na Facebooku można
skasować, trzeba tylko pamiętać, żeby już się na nie nie logować więcej, bo
wtedy automatycznie się odnawia. Taka pokusa fejsbuczkowego diablika.
Ale nic to, przerwy mogą być różne, przeróżne,
najróżniejsze…
Począwszy od takich banalnych, do bardziej absorbujących.
Ot, na przykład kolejna przerwa, jaką zaliczyłam ostatnimi
czasy była przerwą (odpoczynkiem, tak, bo przerwa to odpoczynek) od kupowania czasopism.
Przejadły mi się. Nie znajdywałam w nich niczego, co mogłoby mnie
zainteresować. A po jakimś czasie (tu też w grę wchodzą dłuuugie miesiące)
pewnego dnia obudziłam się z wielką ochotą na zakup gazetki kobiecej. Kupiłam,
wczytałam się, było mi dobrze… A potem nabyłam kolejne, i jeszcze parę. Kiosk
wykupiłam. Spójrzcie jak wygląda moja podłoga (muszę skończyć je czytać):
Można sobie zrobić małą przerwę od męża na przykład. Ale
nie, żeby zaraz walizki pakować (czyje walizki to już kwestia do ustalenia),
chodzi mi o taką przerwę – odpoczynek, polegającą na przykład na oddzielnym
spaniu albo nie jadaniu wspólnych obiadów. Ot, takim czymś, co było nawykiem,
którego przestaliśmy zauważać, doceniać. Nie twierdzę, że ta przerwa ma trwać
miesiące czy lata całe, bo co za dużo to nie zdrowo, a mąż (chłopak czy jak mu
tam było) to nie gazeta, ale tak minimum z tydzień to trzeba poświęcić dla polepszenia
stosunków (sic!). Bo jak się zrobi przerwę, odpocznie od siebie nawzajem to
potem się zatęskni. A jak się nie odpocznie to się nie zatęskni, a wręcz
zaryzykuje przesytem.
Mąż mężem, zostawmy go chwilowo w świętym spokoju i zajmijmy
się na przykład koleżanką, jakąś psiapsiółą nierozłączną papużką. Od niej też
trzeba sobie przerwę zrobić.
O! Albo od dzieci własnych. W tym przypadku przerwa nie może
trwać tygodnia, musimy zdać sobie z tego sprawę i pozbyć złudnych marzeń
sennych o wolności, szczególnie jeśli dziecię z osobistego cycka na przykład
jeszcze się najada. Ale jeśli dziecię autonomią jako taką włada i mamy to
szczęście, że jakaś babcia czy inny emeryt z rodziny się nim zaopiekuje – to czemu
nie, możemy je na ten tydzień pod opieką szczęśliwca, na którego trafiło
dziecko zostawić, a samemu udać się do Paryża na przykład.
Wybrać się można z
mężem chociażby, a najlepiej zaraz po przerwie od męża. Albo z koleżanką – w
tym wypadku PRZED planowaną przerwą od męża. Albo nawet samej się można wybrać
NA przerwę od wszystkich naraz.
I tym optymistycznym akcentem kończę i gorąco
zachęcam do jakiejkolwiek przerwy od czegokolwiek. ;-)