piątek, 29 marca 2013

Diorskin Nude BB Creme - Ironicznie o próbce



Dzisiejsza mini recenzja próbki (LOL) jest zadedykowana Dobrodziejce Angel, której w tym miejscu chcę serdecznie podziękować za wytrwałość co do mojej osoby i nieustanie w motywowaniu mnie do “robienia czegoś”. Dziękuję i proszę o jeszcze. Ach, i o cierpliwość też błagam (ja to w końcu wyślę). 

Angel niedawno pisała na swoim blogu Kosmetyki bez tajemnic o recenzjach próbek, które popełniają na swoich blogach dziewczyny. (Zdaję sobie sprawę, że mnie  w tym momencie nie widzicie, gdy te słowa wystukuję, więc pragnę Was powiadomić, że w tym momencie, na moim rozpromienionym od silikonów licu szczerzy się szeroki uśmiech rozbawienia).
Po coś oni w końcu te próbki dają do tych gazet. Dla pierwszego wrażenia je dają i zaostrzenia smaczku. No, to teraz będzie o próbce mojej diorowskiego BB kremu najnowszego. 

Diorskin Nude BB Creme to jeden z najnowszych wynalazków firmy Dior, pochodzi on bowiem z wiosennej kolekcji 2013 Chérie Bow. Przeznaczony jest do wszystkich typów cer, w tym do mieszanej, tłustej. Mamy do wyboru trzy tonacje: 01 jasny wpadający w różowość, 02 jasny wpadający w żółć i 03 opalony ogólnie rzecz ujmując. W mojej próbce znajdował się numer 02 – idealny akurat dla mnie.
Tylko, że mi się akurat dziwnie wysuszyła po 3 dniach z BB kremem Dior na licu… (Zawartość próbki starczyła mi na trzy aplikacje).




Pierwsze moje wrażenie było takie, że się zachwyciłam. Achy i ochy z podgardla wydobyłam. Krem ten ma konsystencję lekkiego podkładu, tak został skonstruowany, że niekonieczne jest użycie pudru po jego nałożeniu. Zasycha lekko na skórze, nie ma ani trochę tłustej konsystencji.
Na załączonym obrazku możecie zobaczyć co zrobił z moją skórą – wyrównał koloryt, lekko rozświetlił. No, pierwszego dnia byłam wniebowzięta.
Ale na drugi dzień już zaczęłam odczuwać lekkie ciągnięcie skóry twarzy… I wtedy wygoniłam lenia i zabrałam się za obrabianie składu tego „cuda”.



INCI:  AQUA (WATER) - METHYL TRIMETHICONE - DIMETHICONE - ALCOHOL - PEG 9 POLYDIMETHYLSILOXYETHYL DIMETHICONE - BUTYLENE GLYCOL - PHENYL TRIMETHICONE - ISODODECANE - ACRYLATES / DIMETHICONE COPOLYMER - SILICA - GLYCERIN - PHENOXYETHANOL - ALUMINIUM HYDROXIDE - DIMETHICONE/VINYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER - MICA - SODIUM MYRISTOYL GLUTAMATE - STEARIC ACID - DISTEARDIMONIUM HECTORITE - TOCOPHERYL ACETATE - CAMELLIA SINENSIS LEAF EXTRACT - PROPYLENE CARBONATE - TETRASODIUM EDTA - PARFUM (FRAGRANCE) - MALTODEXTRIN - BHT - ASPALATHUS LINEARIS LEAF EXTRACT - SERICIN - LINALOOL - LIMONENE - BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL - HIBISCUS SABDARIFFA FLOWER EXTRACT - RHODOCHROSITE EXTRACT - MALVA SYLVESTRIS (MALLOW) EXTRACT - HYDROLYZED LINSEED EXTRACT - CITRONELLOL - BALANITES ROXBURGHII SEED OIL - CITRIC ACID - POTASSIUM SORBATE - SORBIC ACID - AJUGA TURKESTANICA EXTRACT.
MAY CONTAIN: CI 77163 (BISMUTH OXYCHLORIDE) - CI 77491, CI 77492, CI 77499 (IRON OXIDES) - CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE).


Zaraz po wodzie, która jest na pierwszym miejscu dwa okropne silikony (osobiscie nie toleruję silikonow), potem peg, kolejne silikony. Iluzja, wielka iluzja, i pierwsze wrażenie. Naszpikowany silikonami do szpiku kości. Tak więc  z prawdziwym BB kremem nie ma nic wspólnego (jak wiele innych na rynku). Przypomina raczej lekki podkład, ewentualnie krem koloryzujacy, a nie BB krem prawie bez barwnikow, majacy wrecz rozjasnic skore twarzy. Na pewno go nie kupię, a takze innych tego typu wynalazkow (36 euro zaoszczędzone), wolę zainwestować w dobrą, naturalną pielęgnację i mieć to rozpromienienie uzyskane dłuższą pracą, a nie natychmiastowe, ale na krótką metę…


Tak więc podsumowując, próbka się przydała. Ale zastanawiam się ile kobiet pofatyguje się o analizę składu danej próbki, a ile da się omamić silikonowej złudzie – obłudzie? Jak myślicie?

PS 5 KWIETNIA - zmienilam tytuł notki, bo (jak Angel zreszta przewidziała) tekst ten, jego ironiczny wydzwiek przez niektore dziewczyny nie został zrozumiany. 

I w tym miejscu musze zaznaczyc, ze jestem zwolenniczka CALKOWICIE NATURALNEJ  pielegnacji i nigdy zadnego kremu BB nie kupiłabym dobrowolnie, ani niemieckiego, ani koreanskiego, ani francuskiego, ani zadnego innego. Uwazam, ze (po lekturze odp. tekstow, to nie moje "widzimisię" )silikony tworzą na skorze gładką warstwę, która mozna porównac z wywoskowanym parkietem. Na dluzsza metę wysuszaja skóre, pozostajac tylko na jej powierzchni i tworzac film ochronny. Skora przyzwyczaja sie do tej "dodatkowej warstwy", a gdy jej zabraknie reaguje np. wysuszeniem. 

Osobiscie nie uznaje silikonów, parafiny i wielu innych składników, kupuje bardzo mało kosmetyków drogeryjnych. Chyba wolno mi podjac taka strategie "na stare lata"? ;-) Nie chce jednak zbytnio wglebiac sie w ten temat, bo to nie jest blog o silikonach i skladnikach kosmetycznych. ;-)

Wpis ten mial byc z zalozenia zabawa i  ironicznym "odbiciem piłeczki" na temat recenzji probek, ktory jakis czas temu Angel poruszyla na blogu i tyle.

15 komentarzy:

  1. :))) masz szczęście, że mam do Ciebie słabość ;P nie będzie czarnej listy ;P

    A teraz bez jaj, na poważnie - próbki są potrzebne, przekonałam się o tym boleśnie na własnej skórze ostatnio, też będzie o tym post (sama siebie dam na czarną :D właśnie spojrzałam na skład, czemuż to taka a nie inna sytuacja wynikła... no to teraz czekaj na mojego pościka próbkowego ;P

    A Dior iluzję zrobił cacy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No wlasnie, po pierwszym zachwycie moze i bym byla zdecydowana na zakup tego kremu, bo zachwyt byl ogromny, ale na szczescie starczyl mi na kolejne razy i to ciagniecie twarzy mnie zastanowilo i zaglebilam sie w skladzie... Ale kto tam sie zaglebia, i kto tam uzywa probki wiecej niz raz - nie starczaja. Po to sa takie male, zeby wiecej chciec z pelnowymiarowego opakowania czyt. kupic go za pieniazki. 8)

    OdpowiedzUsuń
  3. ajajaj ale wygładzenie z takim składem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, silikon na silikonie i silikonem pogania to co ma nie byc gladko. :-)

      Usuń
  4. Anonimowy19:50

    Bardzo się cieszę, że znów blogujesz! będę częstym gościem :)
    FB

    OdpowiedzUsuń
  5. ale fajnie że jesteś na blogu ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, poczulam znowu taka potrzebe, a ja slucham swoich potrzeb. :D

      Usuń
  6. Fajna recenzja! Co z tego, że próbki? ;-) Można się upierać,że przez te 3 dni co innego Ci skórę wysuszyło, ale...

    IMHO ten podkład jest trochę za żółty (pomarańczowy?) dla Ciebie (to jeden z tych jasnych kolorów?!), ale nałożony na całą twarz wygląda OK, przynajmniej na zdjęciu.
    W ogóle - dobry pomysł z pokazaniem odrobiny podkładu na niepomalowanej skórze twarzy. Chyba lepiej to daje pojęcie o kolorach niż "standardowe" swatche na nadgarstkach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to byl numer 02, ten najjasniejszy 01 podobno wpada odrobine w rozowosc. Ogolnie rzecz ujmujac mam jasna karnacje, w porownaniu do probek serwowanych w gazetach ten BB byl nawet jasny, co mnie zdziwilo. Te ciemne probki podkladow czy kremow koloryzujacych dodawane do gazet sa zbyt ciemne nawet dla Wloszek - tez czesto na ten temat dyskutowaly wloskie "beauty blogger", wiec moze sie cos zmieni w temacie kolorystyki probek... :)

      Usuń
  7. Skład iście imponujący, gwarantujący cuda nie z tej ziemi na twarzy ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. A co to znaczy "prawdziwy" BB Cream? Taki koreański?Z Te to dopiero mają silikonów ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. dimethicone to jest ten najgorszy silikon?:) hehe No no to ja wysiadam:) Czyli wszystko co uzywasz przekreślasz. Sa dobre i złe silikony .
    Jak masz sucha skórę to nie dla Ciebie :/ Trzeba dobrze dobierac do siebie produkty a nie próbować jak popadnie, bo kolezanka poleciła co ma mieszana skóre!!!:)
    Zawsze to powtarzam - a co do prawdziwosci BB hmm kiedys o tym juz pisałam:) Koreanskie swinstwa maja 200% silikonów wszelkiej maści i nawet w Korei tego nie kupują:) Ale na zdrowie, pozdrawiam i życze samych dobrych wyborów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja tego nie kupie, pokazalam tylko dzialanie probki, to byl post dla jaj. ;)

      Usuń
  10. Już pisałam u siebie na blogu, że aby czytać TEN BLOG trzeba mieć pewną wiedzę na temat Twojej osoby :)
    i wiedzieć co jest ironią, co aluzją a co prawdziwą opowieścią.

    OdpowiedzUsuń