Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spirulina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spirulina. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 lipca 2013

Cytrynowe zakupy


Wczoraj, po lekturze posta Angel, która pokazała swoje zakupy w nowej internetowej drogerii Cytrynowej, zanurzyłam się w jej pachnących otchłaniach (taka nazwa sprawia, że nozdrzami podświadomości non stop czułam zapach skórki cytrynowej). 

Zamówienie robiłam używając Internetu przez telefon i muszę Wam powiedzieć, że było to bardzo wygodne. Sklep ma chyba już wpisaną aplikację na telefony (ja mam taki z systemem Android), bo było to proste i przyjemne, a najważniejsze – wygodne – czcionka na małym ekranie telefonu duża, takowe też zdjęcia itp.

Tak więc jakoś tak o drugiej popołudniu skończyłam zapełniać mój wirtualny koszyk, a za dosłownie parę chwil dostałam już maila z wiadomością, że zamówienie zostało przyjęte do realizacji, a za jeszcze dwie chwilki, że paczka została wysłana! 

Pomyślałam sobie: O! Jaka prędkość akcji. Bo przyznam się, że ja bardzo wolna jestem w wysyłaniu paczuszek do innych. Zanim wszystko zbiorę, zanim owinę w folijkę, zanim kopertę kupię bąbelkową – mijają całe miesiące. Wspomniana powyżej Angel przykładowo wie coś o tym. ;)

Nic to. Szoku doznałam dzisiaj rano, gdy u bram domostwa stanęła pani listonoszka z paczuszką od Cytrynowej w dłoni! Taka szybkość akcji w dostawie ze sklepu internetowego nigdy do tej pory mi się nie zdarzyła. Być może na tę błyskawiczną dostawę wpłynął tez fakt, że Cytrynowa i ja jesteśmy z tego samego województwa, jednak bądź co bądź szok był. ;)

 A po otworzeniu paczuszki ustąpił miejsca zachwytowi.



Tak gustownie i subtelnie opakowanych produktów też do tej pory nigdy nie dostałam z żadnego sklepu internetowego. Mniejsze produkty schowane były w przezroczystej folii i obwiązane elegancko tasiemką w kolorze, jakżeby inaczej – cytrynowym, a te większe, jak pół kilograma oleju kokosowego czy szczoteczka Tangle Teezer w papierowych woreczkach plus tasiemka. 



Jak to miło dostać tak starannie opakowane kosmetyki. 

W paczuszce były też cytrynowe żelki, które w oka mgnieniu znalazły schronienie w paszczach moich synków, a także i mojej.



Dostałam też gratis do zakupów – żel pod prysznic Duch Das, Winter Beaty.

A oto, co zamówiłam:

- Kostka do masażu (z masła kakaowego) WANILINKA, Bomb Cosmetics – zapach ma cudowny, wwąchuję się w nią non stop. KLIK

- Jajko Bender do podkładu, Ebelin – jeszcze nie wypróbowałam, ale dotykowo jest taki sam jak Beaty Blender, a o niebo tańszy… KLIK

- Glinka czerwona z algami – maseczka z podwójną mocą! Na dniach wypróbuję i zdam relację. KLIK

- Naturalny olej kokosowy, KTS. Och, pół kilo naturalnego oleju z kokosa, którym mogę się smarować do woli od włosów po pięty, a także przygotowywać na nim orientalne dania, czy posmarować kromala – TO JEST TO! KLIK



- Kwas hialuronowy 1% - sekret dogłębnego nawilżenia. (Właśnie sobie siedzę z buźką nim nawilżoną). KLIK

- Spirulina – intensywne nawilżenie, bomba witaminowa dla skóry. (Też będę aplikować na dniach, a potem straszyć fotkami, hehe).

- Tangle Teezer Juicy Fruits w kolorze neonowym różowo – pomarańczowym. Bo jakżeby w jakimś innym. ;) KLIK



Ogólnie moje wrażenia z zakupów w Cytrynowej drogerii są super mega pozytywne i zamierzam niebawem je powtórzyć, co i Wam polecam. 
Do następnego! :)