Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sport. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sport. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 kwietnia 2013

Ruszajmy się!



Cześć!  :-)

Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o mojej fascynacji sportem. 
Z przekonaniem stwierdzić muszę, że sport, wysiłek fizyczny i endorfiny, jakie czuję całą sobą, zarówno ciałem, jak i umysłem po treningu były dla mnie ratunkiem w „dojściu do siebie” po trzęsieniu ziemi w maju ubiegłego roku. 

Gdy pojechałam z synkami do Polski na wakacje „potrzęsieniowe” już tam MUSIAŁAM chodzić na długie spacery, wieczorami grałam godzinami w badmintona – po prostu czułam ogromną potrzebę ruszania się, fizycznego wyżycia. Wtedy było mi lepiej i na duszy. 

W listopadzie, po przeprowadzce do nowego domu, zapisałam  się na siłownię. A na niej, dzięki wspaniałej właścicielce tego przybytku rozkoszy, bardzo pozytywnej kobiecie, odkryłam co to znaczy prawdziwa gimnastyka ciała pod okiem doświadczonych instruktorów. Zaczęłam uczęszczać na zajęcia z tonifikacji, ćwiczyć w sali treningowej, a ostatnio rozpoczęłam też ćwiczyć pilates. No, a poza siłownią rozlubowałam się w długich marszobiegach.


Fotka ze stycznia 2013 (teraz mam trochę inną figurę, niedługo porobię nowe fotki). ;-)

Teraz chcę lepiej poznać tajniki dobrego treningu biegowego i właśnie zapisałam się na kurs biegania dla kobiet. Ideą tego kursu jest przygotowanie kobiet do maratonu kobiecego, który będzie miał miejsce w Bolonii, w maju. Już nie mogę się doczekać, dziś popołudniu jadę na pierwsze zajęcia! :-D

To koszulka zaprojektowana specjalnie na tę okazję. :-)


Nigdy nie przypuszczałam, że sport okaże się dla mnie takim swoistym „kołem ratunkowym”. W przeszłości, gdy miałam trudne okresy lub trochę życiowego stresu, raczej wybierałam się na małe zakupy czy zjadałam tabliczkę czekolady, a nie wychodziłam spocić się na siłowni czy pobiegać.

Dopiero takie wydarzenie jak trzęsienie ziemi w dosłownym tego słowa znaczeniu wstrząsnęło moim życiem i zmieniło je. Dzięki tej potrzebie ruchu, wyżycia się – dowiedziałam się co to są endorfiny szczęścia, które czuje się po treningu. Dowiedziałam się też jak to jest odczuwać własne ciało, odkrywać mięśnie, o jakich nie miało się zielonego pojęcia, że istnieją. Sport naprawdę pomógł mi w życiu – jest mi z nim lepiej, weselej, bardziej pozytywnie. 

Szczerze polecam Wam jakąkolwiek aktywność fizyczną, jeśli (jeszcze) od niej stronicie. A jeśli już się ruszacie, napiszcie mi co takiego porabiacie, z chęcią sobie poczytam o Waszych sportowych doświadczeniach.