Cześć i Czołem. Jestem.
Nosz w końcu... To był bardzo intensywny czas. Intensywność
jego polegała na znienacka podwyższonej temperaturze powietrza, która to oscylowała
w okolicach 35 stopni. Można powiedzieć: wiosna się skończyła, nastało lato.
Wysoka temperatura sprawiła, że wygnało mnie na pola, łąki, otwarte
przestrzenie, morza i plaże szerokie… Biegałam. Biegałam rankami, biegałam
wieczorami...
Zrobiłam test wysiłkowy, który jest mi potrzebny do startu w
10, 5 km „maratonie”, na który się czaję, do którego przygotowuję, a który
będzie miał miejsce 5 maja. Zapisałam się do aktywnie działającej w sąsiednim
miasteczku organizacji sportowej, lekkoatletycznej ma się rozumieć.
Czas ten w ogóle i w szczególe kręcił się wokół biegania. O
nim głownie myślałam, nim żyłam. Biegałam po okolicznych polnych dróżkach, jak
też na co czwartkowym spotkaniu z dziewczynami w parku bolońskim.
Wczoraj wieczorem podliczyłam w ile minut dam radę przebiec
10 km i wyszło, że w 45. Nie jest żle, ale chcę szybciej! No kurczę, śmieję się
sama z siebie i z tego motorka, który odpalił we mnie i nie gaśnie.
Został tydzień, w następną niedzielę będzie ten bieg, do
którego tak się przygotowuję. Dzisiaj dałam sobie przerwę na małą regenerację i
nabranie sił, a jutro podejmę kolejną próbę – zobaczymy czy uda mi się przebiec
szybciej, niż w 45 minut 10 km… Trzymajcie kciuki babeczki.
Zazdroszczę tego biegania. Ja niestety ciągle nie mogę, buuu ;(
OdpowiedzUsuńTo moze jakis inny sport, cos co da Ci radosc? :) Ja najbardziej lubie takie sporty meczace ;) (stara wariatka) aerobowe. Ale wiele moich kolezanek uwielbia joge czy pilates, moze cos w te strone? :)
UsuńJa nigdy biegać nie lubiłam, zdecydowanie wolę inną formę ruchu, ale podziwiam Cię za wytrwałość i samozaparcie :) Trzymam kciuki, Aniu :*
OdpowiedzUsuńDziekuje Kasienko! :D
UsuńJa też nie przepadam za bieganiem, wolę jeździć rowerem i grać w tenisa, ale zawsze chciałam poczuć jak to jest przebiec kilkanaście kilometrów bez przerwy. :) Podziwiam Cię i życzę powodzenia! ;)
OdpowiedzUsuńU mnie to jest tak, ze endorfiny szaleja. :D Czuje kazdy miesien, jest mi goraco, a po jakims czasie mysle sobie: "Moglabym jeszcze pobiegac"... ;)
UsuńJa bym się pisała na jakieś zawody w chodzeniu. Wszyscy znajomi narzekają, że chodzę bardzo szybko, za szybko. Raz dostałam "komplement", że zasuwam przez miasto jak czołg hahaha
OdpowiedzUsuńZGADZAM SIĘ ze znajomymi ;P
UsuńHihihi, ja tez szybko chodze. A najgorsze jest to, ze czasami wkurzaja mnie osoby co sie "wloka" przede mna, a na przyklad nie mam jak ich minac, bo tlok wokol... Wogole duzo chodze, nawet rower odstawilam, nie mowiac juz o samochodzie, ktorego (na szczescie) nie kupilam. :)
UsuńJa trzymam kciuki mocno :) też bym pobiegała ale z moją nadwagą i skręconą kostką mocno odczuwalną do dnia dzisiejszego to niemozliwe :)
OdpowiedzUsuńHm, niemozliwe, niemozliwe, na pewno jestes tego pewna? :D Ja cos w to do konca nie wierze. Nadwagi mozna sie pozbyc, a kostke doktor by jaki obejrzal i moze by pozwolil?... :)
UsuńPowodzenia w bieganiu:) Przepięknie wyglądasz na ostatnim zdjęciu:)
OdpowiedzUsuńA dziekuje serdecznie, to jedno z najswiezszych. :)
UsuńAnecznik, niczym Sporty Spice;))) Super, powodzonka!:)
OdpowiedzUsuń