sobota, 30 marca 2013

Wciąż z martwych wstawać – nigdy się nie poddawać :-)



Życie tak zostało skonstruowane, żeby wciąż mieszać się, przeplatać ze śmiercią. Nieustannie odradzamy się, aby za jakiś czas jakaś część nas umarła, a później znowu odrodziła się na nowo inna, albo pod innym aspektem. I tak w nieskończoność. Oczywiście nie mam tu na myśli odnowy biologicznej skóry, czy porostu włosów itp. (choć to oczywiście też jest swoiste „z martwych powstawanie”). ;-) 

Chodzi mi o nasz charakter, doświadczenia, zmieniającą się osobowość. Tak zmieniamy się. Czyli dorastamy. Wciąż, nieustannie. 

Czasami przez długi czas nic się w nas nie dzieje, ale wystarczy nawet niewielkie doświadczenie, rozmowa z kimś, zaobserwowana sytuacja czy choćby zasłyszana muzyka, czy historia podsłuchana w pociągu, aby mechanizm w nas zrobił nagle „pik” do przodu. Tryby przeskoczyły. Zaskoczyły na inne tory. Myślowe.
Doświadczenie życiowe może też być oczywiście większej rangi, nie bez przyczyny czasami bardzo młode osoby muszą szybko stać się dorosłe, gdy przydarzy im się tragedia – śmierć kogoś bliskiego, choroba itd… 

„Co cię nie zabije, to cię wzmocni”, a ta MOC to moim zdaniem dorosłość. Dorosłość może być pozbawiona dziecięcej naiwności i beztroski, ale nie powinna nigdy utracić wiary i nadziei na lepszą przyszłość. Ta moc to realny optymizm i chęć do życia, nauki, nowych wyzwań. 



Z martwych wstawajmy więc wciąż i nieustannie. Odnawiajmy się i ewoluujmy!  

Wesołych Świąt! :-)

1 komentarz:

  1. Anonimowy15:04

    "Pokonana bestia, amnestia
    Recydywa, na kolanach wychodzi z piekła"
    Pozdrawiam wstecznie-świątecznie :-)
    gorzta (której nie ma :P)

    OdpowiedzUsuń