Witajcie Czytelniczki Drogie!
Dzisiaj wybrałam się do Bolonii na małe zakupy, które pokażę
Wam na zakończenie tego dzisiejszego wpisu. A na samym początku natomiast,
chciałabym Was teraz wirtualnie przenieść na bolońskie uliczki, a w
szczególności do samego serca Bolonii – na Plac Neptuna i uliczki Rynku,
starego miasta… W sąsiedztwie muskularnego Neptuna odbywa się w tych dniach
wystawa zachęcająca do przybycia na Future Film Festiwal, który odbędzie się w
Bolonii w dniach 12 – 17 kwietnia tegoż roku. Ach, muszę Wam się przyznać, że
poczułam się bardzo zachęcona po obejrzeniu migawek z klasycznych horrorów,
które straszą w pobliżu roznegliżowanego Neptuna… Tylko z kim ja bym się mogła
nań wybrać? Ech, trzeba będzie obrać dobry plan akcji „Chcę na festiwal filmowy”.
;-) No to spójrzcie jeno:
Zawsze jak jestem w Bolonii ucinam sobie mały spacerek po
dawnej Dzielnicy Żydowskiej – to parę wąskich uliczek obok Placu Neptuna, gdzie
codziennie odbywa się targ warzywno – owocowo -rybno - delikatesowo - regionalny.
I to jaki targ! Przy okazji obcykałam też parę interesujących witryn
sklepowych. Nic więcej nie mówię, oto zdjęcia:
No i na zakończenie moje zakupy. Przede wszystkim odnowiłam
garderobę treningowo – fitnessowo. Wynalazłam świetne ciuchy w H&M. Mam
ochotę na kolejne, ale muszę uzbierać fundusze. No to tak: portki na moje
aerobiki i biegi plus sportowy cyckonosz i koszulka (dopasowane kolorystycznie,
ot, taki wściekły błękit rozżarzonego słońcem nieba, jakby ktoś nie zauważyl)
;-) :
A potem poszłam do mojej ulubionej księgarni, w której można
też kupić oryginalne jedzenie, artykuły do gotowania, czy też… naturalne
kosmetyki. Stoisko z tymi kosmetykami odkryłam dzisiaj dopiero i… przepadłam.
Stałam tam przed tymi regałami dosłownie z pół godziny i wszystko sobie
dokładnie obejrzałam, a chwilowo kupiłam: dezodorant naturalny w formie
kryształu górskiego, przyrząd do pedicure, który może sprawiać wrażenie
jakiegoś NARZĘDZIA TORTUR na pierwszy rzut oka ;-) (to jakiś marokański
wynalazek do pięt, zrobiony jest z terakoty, opowiem o nim, jak poużywam).
Kupiłam
też słodkie jak muchomorki papierki do muffinek, mini zestaw do manicure w
H&M (omamił mnie przy kasie), a w KIKO bazę pod cienie i kolorowy tusz do
rzęs, którym to z kolei omamiła mnie sprzedawczyni bo był na promocji (ale już Wam mogę powiedzieć, że raczej do
kitu ten tusz).
No, to tyle by było tego dobrego. Dobrej nocki wszystkim. :-)
Marokański wynalazek mnie zaciekawił ;) Koniecznie daj znac jak działa! Zapraszam do siebie jeśli chcecie otrzymać wejściówkę na pierwszy pokaz Fashion Days w Poznaniu w sobotę - nie mogę być i chcę komuś oddać!
OdpowiedzUsuńOho, Poznan daalekooo, ale na pewno znajdzie sie ktos kto ma bliziutko. :) Dzisiaj juz szorowalam pietki wynalazkiem i PIERWSZE WRAZENIE to: ZACHWYT! :)
Usuńbardzo klimatyczne miasto :) lubię takie :)
OdpowiedzUsuńterakotowa zdobycz intryguje - koniecznie daj znać, czy sobie pięty nie urwałaś ;)
Nie urwalam, a wrecz sie zachwycilam. :) Wlasnie jestem po pierwszym szorowanku. O wiele wygodniejszy jest przede wszystkim w uzytkowaniu przez to, ze sie go wygodnie trzyma w dloni i ten ksztalt okragly, wyrycia na nim... wszystko ma swoj SENS. :) Niedlugo wiecej o nim napisze. :)
UsuńZakochałam się w syrenkach :D jeeeea, pieprzyć mieczyki, skoro można złapać się za cycki!
OdpowiedzUsuńHahaha, no widzisz co one wyprawiaja - pryskaja na lewo i prawo popiersiem. :D Mowi sie, ze Neptun obejrzany pod odpowiednim kontem, tez sie staje z lekka lubiezny. Chyba bede musiala nastepnym razem POD TYM katem go sfotografowac. :D
UsuńItalia jest bezwstydnie zajebista. Tęsknię strasznie za tym.
UsuńW Polsce tez sie te bezwstydnosc znajdzie, wystarczy wybrac sie na targ - ile tam by bylo mozna takich "bezwstydnych" fotek porobic... :D
UsuńA ten "piętaszek" marokański to ma jakąś nazwę handlową? Sprawiłabym sobie taki, tylko nie wiem czego szukać :D
UsuńNo wlasnie tez sie tego probowalam dowiedziec, szukalam w necie pod haslami "marokanski pedicure" itp. i nic nie moglam znalezc. Te przyzady lezaly na kupce, ale nie mialy nawet zadnej ceny przyklejonej, opakowania - nic. Nawet w kasie facecik mnie zapytal czy pamietam cene bo nie wie co to jest i tak mi sprzedal troche na wariata bo mu powiedzialam "Chyba 2 euro" i tyle zaplacilam. Musze wrocic do tego sklepu i wtedy sprawdze jak oni to tam nazwali. I jeszcze poszukam troche w necie...
UsuńA w którym sklepie można to cudo kupić?
UsuńOł! Bolonia! Też bym pojechała!
OdpowiedzUsuń"Słodkie jak muchomorki" - urocze sformułowanie! ;-D
Heh, dzieki. :) Czasami cos jest tak slodkie, ze moze okazac sie trujace. ;)
Usuńświetny strój fitnessowy-też muszę taki nabyć (jak wiosna przyjdzie :):):)
OdpowiedzUsuńmigawki z Bolonii mobilizują do zwiedzania :)
Aniu, Ty na wiosne nie czekaj, tylko nabywaj. Widzialam na Facebooku, ze w Brzegu nie brakuje klubow fitnessowych, dzialaja ostro. :)
UsuńTen napiętnik też by mi się przydał, lubię mocne zdzieradła. Ładne zdjęcia porobiłaś, jesteś świetną foto-przewodniczką. Tęsknię za Włochami, byłam tam onegdaj. Gdyby nie moje stare zdjęcia, dzisiaj wydawałoby mi się, że śniłam o tej podróży. Dobrze, że wróciłaś.
OdpowiedzUsuńDziekuje za przemile slowa. :)
UsuńAle zdjęcia są wprost niesamowite, z przyjemnością obejrzałam :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie jutro będę w Bolonii i skorzystam z Twoich rad ;) pozdrawiam !!
OdpowiedzUsuń