środa, 26 czerwca 2013

Tydzień bez mąki i cukru – Dzień 1




Najpierw wytłumaczę może dlaczego zaserwowałam sobie tydzień bez takich składników jak:
  1. mąka – czyli produktów z jej dodatkiem np. chleba, pizzy, ciast i ciasteczek, piadiny, makaronów
  2. cukier biały – czyli słodycze, czekolady itd.

Fruktozie w owocach nie mówię nie, bo to dobry cukier, nieprzetworzony. Mam też zamiar w kolejnych dniach zażyć miodku, ale to pokażę w kolejnych dniach bez-mącznego i bez-cukrowego tygodnia.

Już od jakiegoś czasu zaobserwowałam, że mąka mnie muli vel zamula. Hm, tak na marginesie – czyby czasownik „mulić” pochodził od młyna? Bo po włosku na przykład młyn to „mulino”… Coś za dużo zbiegów okoliczności… ;)

Nic to – jednego jestem pewna: po konsumpcji pizzy, popularnych tu w moich terenach włoskiej ziemi piadin ((piadina romagnola) i wszelkich wypieków drożdżowych, moje ciało zaczynało cierpieć na niestrawność, zatrzymywało wodę w organizmie, a to z kolei uwidaczniało się ospałością, zmęczeniem, ociężałością, podpuchniętymi oczami i ciężkim brzuchem. No fuj! Basta! 

Pogadałam też na Fejsbuku z Arsenic, która dodatkowo mnie do tego kroku natchnęła. Przy okazji polecam Jej bloga – multum mądrych tekstów.

Cukry wyeliminowałam już wcześniej, a przynajmniej ograniczyłam do minimum. Jednak ostatnio po przesadnej diecie z mąką na pierwszym planie odczuwałam chęć na coś słodkiego, czytaj: czekoladę. Po prostu organizm domagał się energii, bo go ta mąka usypiała. Ot, błędne koło.
Tak więc postanowiłam zrobić krótkie cięcie i błędne koło przerwać. 

Ku motywacji i inspiracji własnej i tych z Was, które też chciałyby spróbować takiej diety, będę zamieszczać dzień po dniu zdjęcia, tego, co w danym dniu zjadłam.
Oto:

Dzień 1

Śniadanie:
Caffelatte (Rano nie jestem w satnie dużo jeść, a że obiad jadamy już o 12 wytrzymałam do tej godziny. Być może w kolejnych dniach, po oczyszczeniu mącznego zamulenia poczuję potrzebę śniadaniowania. Okaże się to „w praniu”).

Obiad:
Sałatka z ugotowanej na sypko soczewicy (gotowałam bez soli, ale dla aromatu dodałam gałązkę rozmarynu), pomidorków, młodej cebulki i zielonych oliwek. Doprawione solą, oliwą z oliwek i sokiem z cytryny). Na zdjęciu jest mniejsza porcja, bo bardziej fotogeniczna - ja zjadłam więcej. ;)




Przekąski w międzyczasie:
Czereśnie i śliwki.



Kolacja:
Fasolka okraszona masłem i bułką tartą + 2 jajka.



Zapraszam na sprawozdanie z kolejnych dni! A jak na Was działają mączne potrawy?



PS A na koniec chciałabym Wam pokazać jeszcze jakie cudeńko przyniósł mój młodszy synek z przedszkola – jest to koszyczek zrobiony szydełkiem, ślicznie ozdobiony, pełen cukierków, które dostało każde dziecko od chłopczyka, który obchodził urodziny. Mama tego chłopca robi takie cudeńka. Podziwiam takie osoby, za to, że im się CHCE… :)



16 komentarzy:

  1. Jaki śliczny koszyczek! Co za przyjemność dostać coś takiego... u nas w podstawówce szło się z szarą torbą i kilogramem najtańszych "raczków", a potem i tak się zżerało wszystko z najlepszą kumpelą w szatni ;)
    A ta bułka na fasolce to niby co? :P :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj! :-D Bułka tarta! No dobra, śladowa ilość, przymknijmy na to oko. ;-) Naprawdę, gdy zobaczyłam ten koszyczek zamurowało mnie - coś pięknego. :-)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. No dobra, przymykamy oko ;) Ale Aniu, ja mam nadzieję, że to nie jest wszystko, co zjadłaś tego dnia? Brak mąki i cukru w diecie nie oznacza katowania się mikroskopijnymi ilościami, a wręcz przeciwnie. Powiedziałabym, że się obżeram, gdyby to tylko nie było niepoprawne politycznie :D

      Usuń
  2. hehehehe :) Bułeczka z masełeczkiem na fasoleczce być musi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No koniecznie! :-) Tu doprawiają oliwą i octem, ale... to już nie to. ;-)

      Usuń
  3. jak zobaczyłam porcję obiadowej sałatki to mi się słabo zrobiło... Ale doskonale rozumiem sprawę fotogeniczności jedzonka;)

    Co do niejedzenia śniadania to nieładnie moja droga, mam nadzieję, że się to zmieni, bo skoro jesteś aktywistką sportową, to zdecydowanie za mało szamiesz:))
    Ale wiesz, co ja tam wiem... to takie moje osobiste spostrzeżenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będzie więcej w kolejnych dniach, myślę, że ten pierwszy taki wątły bo jeszcze byłam pełna od mąki z ostatnich dni, więc nie byłam głodna. A soczewica super zapełnia - zjadłam o wiele więcej niż na talerzu. :-)

      Usuń
  4. Obiad wygląda wyjątkowo smacznie :) Lubię oliwki, a soczewicy jem wyjątkowo mało :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ja też jestem nieprzyzwyczajona jeść takie różne ziarna, zboża, itp. ale chcę to zmienić bo są zdrowe a ja dobrze się po nich czuję. :-)

      Usuń
  5. Aniu fajnie to wygląda na talerzu,ale czy równie dobrze smakuje?Ja za soczewicą nie przepadam.W tamtym roku próbowałam jeść zupę kapuścianą przez 7 dni,ale to był koszmar.Chciało mi się bardziej jeść!!!Nie próbuję żadnych diet,bo potem ze zdwojoną siła wraca(tak przynajmniej jest u mnie)Obecnie rano jem jogurcik ze zbożami,na obiad normalnie jak to we Włoszech,a na kolację 3 kromki chlebka z chuda wędliną i nowalijkami.Dużo sałaty zielonej i ryb wcinam.Na podwieczorek to banan lub melon jak jestem w domu.Aniu powodzenai życzę.Dani

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można to polubić! Naprawdę. Szczególnie jak soczewica jest w sałatce, między pimidorkami, cebulką, oliwkami, a nie sama tak jak np. przyzadzają ją do cotechino.
      Ugotowałam ją al dente, lekko posoliłam, ja tam lubię. A jeszcze jak poczytałam o wLaściwościach soczewicy to już wogóle. :-)

      Usuń
    2. Gdzieś ktoś mądrzejszy ode mnie napisał kiedyś, że smakuje nam najbardziej to, do czego przywykniemy. Chipsy czy słodycze potrafią bardzo szybko uzależnić bo mają wyraziste, konkretne ale "płaskie" smaki. Wystarczy tydzień, żeby nauczyć swoje kubki smakowe i mózg prawdziwych smaków - czy to warzyw, czy innego prawdziwego jedzenia.
      Ja jestem wegetarianką, ale nikogo do tej diety nie namawiam - każdy jest dorosły i wybiera swoje ścieżki. Na pewno jednak namawiam, po prostu dla zdrowia, żeby nie jeść przetworzonej żywności, a więc niczego w proszku, niczego instant, czy żywności puszkowanej, a i mrożona do najlepszych nie należy.

      Usuń
    3. Acha, jestem też przeciwniczką głodzenia się czy liczenia kalorii - to mit! Obżerajcie się zdrowo, dużo ruszajcie a organizm sam Wam powie ile potrzebuje jedzenia.

      Usuń
    4. Ja tez jestem przeciwniczka "zakonserwowanej" zywnosci. Sport dziala cuda. :)

      Usuń